czwartek, 15 stycznia 2015

007.Splecione liny

Zatoka Mgieł, Karaiby,
25 Kwietnia 1753 roku


Leniwie przechadzała się pomiędzy drewnianymi kolumnami podziemnego, ciemnego pomieszczenia. Spruchniałe deski trzeszczały przy każdym jej ruchu. Jej tejmnicze spojrzenie powoli objemowało cały pokój. Podtrzymywała dłońmi swoją długą spódnicę, tak, by nie zamoczyć jej w wodzie sięgającej tu kilku milimetrów. Nerwowo zagryzała wargę, ale przy jej postawie i spojrzeniu, nawet ten gest mógł wydać się przeciwnikom groźny. Delikatna, ale silna. Jak anioł, który w jedną chwilę potrafi zmienić się w diabła. Wilgoć w pokoju dawała jej się we znaki. Dziwiło ją ustawienie tego pokoju. Miał sufit i trzy sciany, ale w miejscu, w którym powinna być czwarta było cos w rodzaju brzegu moża, który podbywał deski delikatnymi falami. 
Pokiwała głową, odganiając od siebie obawy i ruszyła dalej. Zło wisiało tu wręcz w powietrzu. Wątpliwosci jednak nie były dla tej kobiety. Ona nie wiedziała, co to wątpliwosci, one wręcz uciekały od niej. Była uosobieniem zła. Alfą wsród innych omeg. Królową Kier. Wszystkim co niegodziwe. Charyzmą przewyższała niejednego mężczyznę. Własnie dlatego wszyscy za nią szli. Wystarczyło, że dobrała odpowiednie argumenty, a każdy poszedłby za nią nawet w sam srodek piekła. Dla niektórych, to własnie piekło było jej ojczyzną. 
Przy brzegu morza ujrzała dużą kwadratową budowlę, zakrytą czarnym materiałem. To było to, czego szukała, była pewna. Podeszła bliżej i zaczęła ostrożnie obchodzić kwadratową budowlę. Była okryta ciężkim, niemiłym w dotyku materiałem, u dołu zmoczonym przez morze. Przejechała ręką po niemiłym w dotyku materiale. Czuła, że znalazła to, czego szukała. Teraz wsytarczyło tylko pociągnąć za materiał. Tylko, że nagle, ni stąd ni z owąd dobiegły ją wątpliwosci. Może jednak tak wielka moc nie powinna zostać spuszczona ze smyczy? Usmiechnęła się kpiąco, jakby udowadniając własnym wątpliwoscią, jake są słabe wobec jej silnej woli, po czym z całej siły sciągnęła czarny materiał w dół, a ten ciężko opadł na ziemię. 
Z delikatnie tryumafalnym usmiechem na ustach wpatrywała się w swoje nowe odkrycie. Moc tak silną, że nikt nie miał prawa się jej przeciwstawić. Tak straszna, że nik nawet nie chciałby się jej przeciwstawić. Tak potężna, by zasiać mrok i zwątpienie w sercu każdego. Teraz jest w jej rękach. W tymże momencie odwróciła bieg historii. To nie piraci teraz będą musieli się bać. Ani chwili dłużej drżenia przed władzą inkwizycji angielskiej. Czas by wzięła sprawy w swoje ręce.
Z czasem gdy jednak przyglądała się temu, co znajdowało się w wielkiej klatce, zrobionej z czarnego jak węgiel metalu, musiała przyznać, że przerażenie i w niej zaczynało się pojawiać. Przerażające istoty, które obijały się z krzykiem o kraty ie wydawały się pokojowe nastawione. Ich zęby zamiast zwykłego kształtu, przybrały kształty małych trójkątów, takich jak u rekinów. Skóra ani w kawałku nie przypominała ludzkiej. A więc legendy były prawdziwe -pomyslała.- Tego tak chronili. Chciała stchórzyć i uciec, ale wiedziała, że to nie zachowanie godne pirata. Poza tym, kosci zostały rzucone, już za późno by się wycofać. Cały czas nie odrywała się od obżydliwych monstrów rzucających się z dzikim wyciem po klatce. 
W końcu zrobiła krok do przodu. Niepewnie zbliżyła się do klatki. W tym momencie jedna z dwójki monstrów odwróciła wzrok w jej stronę i momentalnie się uspokoiła, przestając się rzucać. Usmiechnęła się niegodziwie, po czym zaczęła przyjmować bardziej ludzką formę. Jej ciało stało się w pełni ludzkie, oczy przyjęły normalny kolor, ale skóra została niezmienna. Istota przegryzła z usmiechem koniuszek dolnej wargi i powoli, jakby unosząc się nad ziemią przysunęła się do piratki. Wyższa była od niej minimum o pół metra, bo mimo ludzkiej powłoki, dalej większa była od normalnego człowieka. Złapała się za kraty i spojrzała w dół, na stojącą naprzeciwko niej piratkę.
- Czy przybyłas nam pomóc, ludzka istoto?-zapytała delikatnym, kobiecym głosem w ogóle nie przypominającym ryków, które jeszcze niedawno z siebie wydobywała. Ten głos był piękny, kojący, który mółby należeć do niejednej angielskiej damy. Piratka wiedziała, że to zwykły kamuflarz. Że tak naprawdę, ten głos należy do potwora, który bez skrupółów rozerwałby ją na strzępy, a jednak dała mu się poniesć. Był zbyt piękny, by mu się opierać. Zbyt kojący, by nie rozkoszować się jego brzmieniem. 
W ostatnim momencie odzyskała jednak swiadomosć i wyjątkowo niechętnie wyrwała się z fali ciepła, wydzielanej przez głos.
- Nie- odpowiedziała, jednak zauważając, jak twarz istoty zmienia się z powrotem w twarz strasznego monstrum dodała szybko.- Jeszcze nie. Nie teraz. Uwolnię was, w dzień przesilenia, wtedy, kiedy nic już nie przeciwstawi się waszej potędze.
- Co chcesz w zamian?-zapytała głosem bardziej przypominającym węża niż człowieka. Cała iluzja pięknego głosu pękła jak bańka mydlana.
- Jedną, małą przysługę- dopowiedziała, a widząc spojrzenie istoty, które wyrażało aprobate, mówiła dalej.- Sprawicie mnie królową Karaibskich Mórz.
- Zgoda...- wysyczała istota, chwile potem jednak wyciągnęła ręce za kraty i chwyciła w niej piratkę. Podniosła kobietę tak wysoko, by zrównać się z nią spojrzeniami. Po chwili ewoluowała się już w poprzednią odsłonę. W monstrum.- Słaba ludzka istoto! Gdyby nie te obsydianowe kraty, które cię chronią, zabiłabym cię, za targowanie się ze mną! Jednak potrzebuję kogos, pionka, który mnie stąd wyciągnie. I dlatego naznaczam cię klątwą Olympii, tak bys mnie nigdy nie zdradzła. Klątwę zdejmę tylko ja, gdy już mnie stąd uwolnisz. W noc przesilenia!- wrzasnęła dziwnym, zmutowanym głosem, przez który w sercu piratki wykwiło prawdziwe przerażenie. Chwilę po tym, monstrum otworzyło buzię i wykonało gest, jakby chciało chuchnąć piratce w twarz. Jednak zamiast powietrza, z jej ust wydobywał się żar. Jakby chciała spalić kobietę. Jednak nie był to ogień, mimo iż kobieta czuła, jakby cos wypalało ją od srodka. 
Meduza pusciła neprzytomną kobietę na ziemię, nie z tryumfem spoglądając na kolejny pionek w swojej grze.


Morze Karaibskie,
Teraźniejszosć

Angelica Malon z usmiechem na ustach przechadzała się po brudnych uliczkach Tortugi. Panował tu hałas i smród, ale było to też miejsce, w którym nikt nie uczepił się ciebie z powodu wiary, koloru skóry czy innych mało ważnych spraw. Tu po prostu bili się, by się bić. Bez żadnych przekonań. To było miejsce godne każdego pirata. Kiedys, z opowiesci Sparrowa nie mogła zrozumieć, czemu tak bardzo mu się ono podoba. Teraz rozumiała. Bo to miejsca miało swój wyjątkowy klimat, którego ktos, kto nigdy nie żeglował pod czarną banderą nie zrozumie.
Z satysfakcją rozbiła pusty kufel po piwie o scianę jakiejsc kanjpy i ruszyła dalej linia brzegową wyspy. Gratulowała sobie swietnego planu, jaki wymysliła. Myslała, że będzie trudniej zdobyć Perłę, ale ten głupiec, Jack, jak zawsze zostawił ją pod opieką nieopowiedniej osobie. Tia Dalma, kto by się spodziewał. Zdawało jej się, że wypuszczono z niej Calypso już kilka lat temu, ale widać się myliła. Albo Calipso znów zdecydowała się zostawić kawałek swojej mocy w tym nędznym, ludzkim ciele. Co oczywiscie wydawało się Angelice głupotą, ale kim ona jest, by kwestionować decyzję Calypso? 
W każdym razem, cały czas nie potrafiła się wyzbyć wrażenia, że  poszło jej za łatwo. Tia Dalma jest za cwana, żeby dać się tak podejsć. Ona też musiała mieć jakis plan. Tylko jaki? Angelica głowiła się nad tym pytaniem już którąs godzinę, ale nic nie przychodziło jej na mysl. Wyciągnęła zza koszuli drogocenną butelkę, w której w smudze mgły pływała sobie malutka, rozmiaru pięsci Perła.
- Co jest z tobą nie tak?- zapytała, jednak nie liczyła na odpowiedź. Melancholijnie zaczęła postukiwać w szkiełko palcem.
Ale jej plan był dobry. Niestety, spodziewała się na statku Jacka, nie tej szczwanej wiedźmy, a jako, że wiedziała, że nietykalna jest istota naznaczona przez Calypso i nie może jej uwięzić w butelce wraz z tymi moczymordami z załogi Perły, kazała jej po prostu przekazać Jackowi, co stało się z jego drogocennym statkiem. Miała z nim do wyrównania rachunki. Ten cwaniak więcej jej się nie wymknie, obiecała to sobie. Nie miała zamiaru go zabić, ani torturować. Chciała po prostu utrzeć mu nosa, machając mu jego kochanym statkiem przed nosem, jak psu kiełbasą. 
Nagle usłyszała za sobą jakis ruch. Odwróciła się i zauważyła jak zza budynku, o który przed chwilą stłukła kufel z piwem wychodzą dwie osoby. 
Pierwszą z nich poznała od razu. Ten krzywy chód i niezdolnosć do ustania prosto była tak charakterystyczna, że nie dało się jej nie znać. Jack Sparrow nic się nie zmienił od ostatniego razu, kiedy Angelica go widziała.
Usmiechnęła się tryumfalnie do Jacka Sparrowa, a on zmierzył ją tym swoim spojrzeniem, jakby chciał przeswietlić ją na wsroks.
Obok niego stała młoda dziewczyna. Nie mogła mieć więcej niż siedemnascie lat. Miała karnację do złudzenia przypominającą karnacje Angeliki i takie same jak ona włosy. Jej oczy były ciemne i dzikie, tak bardzo dobrze jej znane. Twarz miała ładną o bardzo regularnych rysach. Kogos jej przypominała. Nie znała jej, a jednak miała wrażenie, jakby znała ją od urodzenia. Jakby były jakos połączone.
- Angelica- powiedział, usmiechając się po swojemu, dzięki czemu człowiek nie wiedział, czy po prostu się usmiecha, czy może to tryumfalny, lub podejrzliwy usmiech.
- Jack- odpowiedziała.- Może przedstwisz mi swoją nową towarzyszkę?
- Carmen Cortez- odezwała się bez wachania dziewczyna. W jej oczach Aneglica zauważyła iskierki odwagi. Takie jak u Jacka, gdy płyną ku otwartemu morzu swoją Perłą.
- Po co przyszedłes?- zapytała, drażniąc się z Jackiem.
- Myslę, że wiem po co- odpowiedział, zbliżając się do Angeliki i okrążając ją, jakby była potencjalnym niebezpieczeństwem. 
- Ach...czyżbys szukał tego?- zapytała Angelica z wrednym usmieszkiem wyciągając zza koszuli butelkę z Perłą i delikatnie nia wymachując. 
Jack zrobił minę, jakby ktos go mocno kopnął w brzuch. Wiedział, że jeden pochopny ruch, a butelka rozbije się w drobny mak.
- To niehumanitarne- jęknął.
- Mówisz to tak, jakby kiedykolwiek było ci znane humanitarne zachowanie- odpowiedziała Angelica.- A chyba nie muszę ci przypominać, że ostatnim razem kiedy się widzielismy zostawiłes mnie samą na bezludnej wyspie w sam wiesz jakim stanie. 
- To była wyższa koniecznosć- udprawiedliwiał się dalej pojękującym tonem.
- To też jest wyższa koniecznosć- odpowiedziała Angelica.
- Co chcesz w zamian za Perłę?- zapytał Jack, ale w tym samym momencie na niebie nad Tortugą pojawiły się dwa wielkie, oniste istoty, postury ludzkiej, jednak dużo od człowieka wyższe. Anelica nie mogła bardziej im się przyjrzeć, bo obydwa zanurokwały w bardziej zabudowanej częsci Tortugi, a po chwili całą Tortugę ogarnął wielki mróz, sprawiając, że nawet woda kilka metrów od brzegu zaczęła zamarzać. 
- Co to jest?!- wrzasnęła Carmen, udpadając, gdy ogniste monstra zanurkowały w głębi Tortugi, doprowadzając do małego trzęsienia ziemi.
- Chyba wiem- odpowiedziała Angelica.

--*--

No, chyba coraz bardziej zbliżamy się do senda pierwszej częsci tego opowiadania i do tego, o co w tym wszystkim chodzi. Tak, głównym wątkiem bowiem nie będzie walka o Trybunał, lecz to, co stało się na Tortudze. A po tytule mojego opowiadania pewnie spodziewaliscie się jakiejs wielkiej walki kapitanów, jednak do takiej nie dojdzie, ale walka o Siedem Mórz na pewno się pojawi i będzie jednym z głównych wątków. Informuję również, że dodałam anonima do komentarzy na tym blogu i z tego miejsca prosiłabym wszystkich, którzy czytają ten blo, by zostawili pod tą notką swój komentarz, nawet jedno słowo, byle by był. Po prostu wiedzieć, dla ilu osób piszę.
Do następnej norki,
Priori :)



21 komentarzy:

  1. Oj znasz moje zdanie na temat, każdej przywołanej tu przez Ciebie treści :)
    Osobiście nie powpadam za Angelicą ale...no niech jej tam będzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby ten rozdział bym dla mnie powiewem weny, bo chyba zwariuje jak czegos nie napisze u siebie D:
    Niezwykle intrygująca i, jak zwykle, porywająca treść. Zauważyłam tylko sporo literówek i morze przez ż D: ale rozumiem że mogłaś pisać w biegu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tradycyjnie bardzo podoba mi się rozdział! Jestem strasznie ciekawa jak połączysz tyle wątków w spójną całość. ;) Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Sama niespecjalnie przepadam za Angelicą (nie wiem jak udało mi się przerobić jej imię w "angielkę" pod poprzednim rozdziałem, przepraszam), ale mimo wszystko niezmiernie chciałabym dowiedzieć się co dalej. ;)
    Pozdrawiam cieplutko!
    PS. Może wpadniesz do mnie? Na razie blog nie powala wyglądem, a nad stylem pracuję, ale byłoby mi bardzo miło, gdybyś zagościła <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj.
    W wyniku różnych spraw, jestem zmuszona odejść z Ostrza Krytyki i jeśli chcesz, inna oceniająca chętnie podejmie się oceny za mnie. Po więcej szczegółów zapraszam na OK.
    Pozdrawiam, Melodia.

    OdpowiedzUsuń
  5. No na początek się uczepię. :) W pierwszym akapicie morze powinno chyba być przez rz, ale to tak w ramach małych poprawek.
    Cała część mega tajemnicza, zwłaszcza początek. Opis mega dopracowany. Piratka całkiem niezła. Widać, że z trudem przeciwstawiła się głosowi meduzy. Fajny dodatkowo pomysł. :)
    Jak ja uwielbiam Jack'a. Po prostu mistrz. Zakończenie mega. Można tu by wymieniać wiele epitetów. :D
    Tak więc weny :*
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne! <3
    Nie pamiętam, jak się tu znalazłam
    (Musiała być niezła impreza)
    Ale zakochałam się w tym opowiadaniu!
    Przeczytałam całe w zaledwie godzinę.
    I czuję się tak, jakbym przeczytała kilka rozdziałów naprawdę dobrej książki.
    Czuję też coś jeszcze...
    Niedosyt.
    Historia jest niedokończona, nie ma następnych rozdziałów i nie wiadomo, kiedy się pojawią.
    Ale to jest dobry niedosyt.
    Dlatego zostaję tu!
    I czekam na następną notę ze zniecierpliwieniem <3
    Niebieskiego jedzenia, kostek cukru, mleka i mango!

    http://zimno-zimno.blogspot.com/ już jutro 24

    Ścielę się,
    Węgielek

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć :D Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award! Po więcej informacji zapraszam tutaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku, przepraszam! Nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale dziś wszystko już nadrobiłam. Ej, mam nadzieję, że mi wybaczysz, po prostu nie miałam czasu na nic i wszędzie zalegam z komentowaniem. Przepraszam, przepraszam, przepraszam!

    A teraz rozdział(y). Strasznie mnie zaskoczyłaś tym, że to nie Jovita została porwana, kurczę, no tak, ma bliźniaczki, ale do głowy mi nie przyszło... To było wspaniałe zagranie, totalnie zaskakujące! Oby więcej takich ;D
    W tym rozdziale, cóż... Jack jak to Jack zawsze cudowny. Te monstra i to wszystko, przerażające, nie ma co. Czekam z niecierpliwością na kolejne <3
    A z błędów. Kurczę, często zdarza ci się zapominać o znakach polskich, takich jak "ś" lub "ć". Ogólnie, tych kreseczek unikasz i wygląda to troszkę tak nieestetycznie i na "pisane z telefonu". Jeszcze, jakby to były dwa cz trzy machnięcia, ale tych braków o wiele więcej jest.

    Pozdrawiam, CM Pattzy
    http://at-your-command.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj kochana :) Pragnę Cię poinformować, że nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej informacji znajdziesz http://dwa-zagubione-serca.blogspot.com/2015/01/liebster-award-2.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Obyś miała wenę jak najdłużej!
    Jovita porwana?! Och Nou :o Totalne załamanie!
    Tak sie cieszę, że w końcu mogłam poczytać coś w klimacie piratów.

    Czekam na dalszy rozdział.

    Informuję: Mój blog został zawieszony. Tak tylko mówię, żebyś wiedziała, że aktualnie nie ma tam czego szukać prócz posta zawieszenia.

    Pozdrawiam i czekam na dalej ;)
    Sombra

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdzialik cud miód ^-^ I oby wena Cie nie opuszczała jak najdłużej! :D I dlaczego porwali Jovitę? Chociaż może coś tu się ciekawego szykuje... Aha i muszę przyznać, że po raz kolejny natchnęłaś mnie do napisania kolejnego rozdziału! Zapraszam w wolny czasie http://lost-in-their-own-feelings.blogspot.com/
    Pozdrawiam, i tu jeszcze raz napiszę, że mam nadzieję, że wena Cię nie opuści :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję za komentarz u siebie ;D Już zdarzały się takie rozdziały w historii tego bloga, ale coś kojarzę, że czytasz od tej części :P
    Chciałam się zapytać czy będziesz jeszcze pisać i powiedzieć ci, że aby uzyskać wyższe wyniki sondy, powinnaś zawiadomić czytelników o niej w osobnym poście lub pod kolejnym rozdziałem. U mnie zadziałało i okazało się że piszę dla 30 ludzi. Warto? Jak dla mnie tak :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Blog jest do dupy;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam jesteś do dupy! To jest super!
      Nie pozdrawia Ticci

      Usuń
  14. Twoja ocena jest gotowa. :) Zapraszam na http://ocenialnia.blogspot.com/2015/02/9-piraci-z-karaibow-bitwa-o-siedem-morz.html

    Pozdrawiam, Lorie ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam,
    Ze względu na to, iż robimy małe porządki w naszych kolejkach, a ostatnia notka na Twoim blogu pojawiła się kilka miesięcy temu, proszę o umieszczenie informacji pod tym postem [http://krytyka-dla-odwaznych.blogspot.com/2015/04/informacja.html?showComment=1428602556088#c7404220660241423652], czy nadal oczekujesz oceny. Prosiłabym o zrobienie tego do 19 kwietnia.

    Pozdrawiam,
    MariXa M. z Krytyki Dla Odważnych

    OdpowiedzUsuń
  16. Będzie kolejny kiedykolwiek?

    OdpowiedzUsuń
  17. zapraszamy wszystkich fanów Johnny'ego na naszą stronkę "Johnny Depp to życie" ;) https://www.facebook.com/pages/Johnny-Depp-to-%C5%BCycie/1447984362175381

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj. Twoje opowiadanie zostało zanalizowane. Oto link do analizy:
    http://stowarzyszenie-analizatorow.blogspot.com/2015/09/po-trzykroc-najodwazniejsza-czyli.html
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Wow. Blog był świetny! Świetny i cudowny... czemu go od tak porzuciłas?

    OdpowiedzUsuń
  20. Jest mi niezmiernie przykro, dlaczego od ponad 2 lat nie wrzuciłaś rozdziału? 😭😭😭

    OdpowiedzUsuń

Mrs. Punk